Do książki została dołączona płyta CD – prawdziwy “biały kruk” – płytowy debiut Krzysztofa Pełecha i Jaremy Klicha. Zamieszczony na końcu książki wywiad z autorem książki oraz z Krzysztofem Pełechem, który przeprowadził Rafał Zieliński – wrocławski dziennikarz muzyczny, tylko utwierdzi niezdecydowanych Czytelników w przekonaniu, że tę książkę warto mieć.
“PORTRET BRIANA BREI” – Opowieści na dowolny temat z muzyką w tle”.
Recenzja Ewy Orczykowskiej – Wrocław Gazeta.pl “Szympans na gitarze, czyli Portret Briana Brei”
” Portret Briana Brei” Jaremy Klicha lepiej czytać na siedząco – łatwiej będzie położyć się ze śmiechu, którego podczas lektury na pewno nie zabraknie.
Książka Klicha nie jest obszerna – trzynaście krótkich felietonów zawartych na 60 stronach to lektura najwyżej na kilkadziesiąt minut. Być może wyszło tak dlatego, że autor – na co dzień gitarzysta i wykładowca wrocławskiej Akademii Muzycznej – samego siebie określa “leniwym grafomanem”, a swoje utwory opublikował ponoć tylko i wyłącznie dzięki natrętnym prośbom swego przyjaciela Krzysztofa Pelecha. Co wynikło z zetknięcia się zawodowego muzyka z literaturą? Świeża, zabawna książeczka z dużą dozą absurdu i surrealizmu. Bo czy normalnym można nazwać szympansa grającego w gitarowym ansamblu, morską bitwę na fortepiany i skrzypce czy też urozmaicanie rodzinnych spotkań przez ozdabianie domu wycinkami z “czasopism dla panów”? Opowiadania, bardzo różne tematycznie, łączy jedno – muzyka. Klich sprawnie przemyca ją między wierszami, burząc zarówno uładzony wizerunek muzyka klasycznego, jak i obalając mity o pewnych siebie i szalonych gwiazdach rocka.
“Portret Briana Brei” ma jeszcze dwie zalety. Pierwsza to ilustracje Kasi Klich – proste szkice, które mogą, choć wcale nie muszą być ilustracją dla lektury. Ponadto znajdziemy w książeczce płytę – rarytas dla wszystkich fanów muzyki gitarowej – utwory nagrane przez Klicha i Krzysztofa Pelecha w połowie lat 90. Ale nawet bez tych dodatków naprawdę warto po “Portret…” sięgnąć.
Wydawca – MARINA Roman Kotapski